Piszesz artykuł. W zasadzie chcesz już go wysłać swojemu zleceniodawcy, a oczami wyobraźni wystawiasz za niego fakturę. Uważaj! Jeszcze tego nie rób!
Jeśli zapomnisz o pewnym drobiazgu, możesz narazić się na karę grzywny, a nawet ograniczenia wolności…
Ale jak to? Przecież temat wybrany. Dogłębny reaserch zrobiony. Plan ułożony. Tekst napisany. Formatowanie doszlifowane. Słowa kluczowe wplecione tak naturalnie, jak to tylko możliwe. CTA na końcu uśmiecha się do czytelnika niczym wisienka na torcie. Grafiki wybrane. O co więc chodzi?
Zapewne niejednokrotnie słyszałeś o plagiacie i jeśli samodzielnie pisałeś treść, to nawet przez myśl Ci nie przeszło, że ten temat mógłby Cię dotyczyć. A jednak każdy autor powinien się nim zainteresować, gdyż w pewnym stopniu treść można powielać nawet nieświadomie, co wynika z gromadzenia każdego dnia ogromnej ilości informacji. A skutki mogą być zgubne.
Żeby bliżej poznać temat, przyjrzyjmy się definicji plagiatu. Zgodnie ze Słownikiem języka polskiego plagiat to:
Przywłaszczenie cudzego pomysłu twórczego, wydanie cudzego utworu pod własnym nazwiskiem lub dosłowne zapożyczenie z cudzego dzieła opublikowane jako własne; też: taki przywłaszczony pomysł, wydany utwór lub zapożyczenie.
Pewnie nadal sądzisz, że to nie Twoja sprawa. Warto tu zatem podkreślić, że plagiat ma różne oblicza. Wyróżnia się plagiat jawny, który polega na przejęciu utworu i oznaczeniu go własnym nazwiskiem. Ale chyba żaden copywriter przy zdrowych zmysłach nie posunie się do takiego działania.
Ale istnieje też plagiat ukryty. Jest on dużo trudniejszy do uchwycenia, ponieważ polega na przejęciu utworu innego autorstwa i wpleceniu go do własnej treści. I nie dotyczy to tylko sytuacji, w której treść przepisana jest słowo w słowo pomiędzy fragmentami nowego tekstu. Jeśli nawet użyjemy innych wyrazów, ale konstrukcja myślowa czy sam przekaz zostaną oddane, też mamy do czynienia z plagiatem — tyle że ukrytym.
W tym miejscu zatrzymajmy się chwilę, aby przyjrzeć się konsekwencjom. Można je podzielić na dwie osobne kategorie.
Skutki prawne. Stosując plagiat, narażasz się na karę grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat 3.
Ale…
…powaga sytuacji może być nieco mniejszej rangi. Nie oznacza to jednak, że jest zupełnie nieistotna! Mianowicie treść, która jest mało oryginalna, w pewnym stopniu powielona, skopiowana, zduplikowana – ma bardzo nikłe szanse na to by stać się widoczną. A tego nie chciałby żaden autor ani tym bardziej zleceniodawca.
Tu z pomocą przychodzi szereg programów antyplagiatowych online. Są one bezcennym źródłem informacji dla studentów, promotorów, nauczycieli i innych osób weryfikujących oryginalność prac dyplomowych. To także świetne narzędzia dla copywriterów, pojedynczych zleceniodawców czy całych portali przyjmujących zlecone treści. Jeśli chcesz sprawnie zweryfikować napisany tekst, to sprawdź poniżej, jakie masz możliwości. Spośród kilku dostępnych programów przedstawiam bliżej 3 przykładowe, darmowe antyplagiaty online.
Jak działa to narzędzie? Przede wszystkim jest bardzo łatwe w użyciu.
We wskazanym miejscu wystarczy wkleić treść, która ma podlegać sprawdzeniu. Po kilku chwilach otrzymujesz wynik pokazujący ilość tekstu oryginalnego oraz ilość tekstu duplikowanego wyrażone w procentach. W przypadku pojawienia się treści, która już występuje na innych stronach, program wskaże adnotację: już istnieje.
Ten antyplagiat online jest bezpłatny i prosty w obsłudze, a portal proponuje oprócz weryfikacji treści jeszcze szereg dodatkowych opcji, przydatnych autorom podczas tworzenia. Wielką zaletą jest także komunikacja w języku polskim, co dla sporej grupy osób może być istotnym ułatwieniem.
Nie ma tu jednak możliwości wprowadzenia całego pliku, co można znaleźć w innych rozwiązaniach, opisanych poniżej. Program nie uwzględnia też sprawdzania całej strony internetowej pod kątem unikalności treści. Nie ma bowiem miejsca na wklejenie adresu URL. Ręczne wklejanie tekstu z wybranej strony automatycznie wskaże na… plagiat, gdyż program porówna treść z już istniejącą stroną, którą właśnie sprawdzamy 🙂
Równie łatwe w obsłudze, a przy tym dające więcej możliwości, jest rozwiązanie dostępne na searchenginereports.net. Oprócz możliwości wklejenia fragmentu treści w celu jej weryfikacji można wprowadzić cały plik. Zatem przyjrzyjmy się szczegółom:
Długość tekstu
Liczba słów, którą można wkleić do jednorazowej analizy, wynosi 1500, czyli o 500 więcej niż w poprzednio opisanym rozwiązaniu. Oczywiście jeśli cały tekst jest dłuższy, wystarczy sprawdzać go fragmentami.
Formaty treści
Tekst można wpisać, wkleić kombinacją CTRL+V albo załadować cały plik w różnych formatach, np. .doc, .docx, .pdf, .txt.
Sprawdzanie stron www
Dzięki opcji wprowadzenia całego adresu URL istnieje możliwość szybkiej weryfikacji treści na danej stronie internetowej. Jest to bardzo cenne rozwiązanie dla wszystkich, którzy dbają o jej dobre pozycjonowanie. Oryginalna treść ma bardzo duże znaczenie dla tych, którzy walczą o wysokie pozycje w wyszukiwarkach. Oczywiście prawne i etyczne aspekty związane z plagiatem również dotyczą stron internetowych, więc tym cenniejsza jest ta opcja.
Bardzo podobne rozwiązanie możemy znaleźć na stronie editpad.org Tutaj jednak ilość słów, którą można załadować za jednym razem, podając treść do weryfikacji, wynosi 1000, czyli podobnie jak na webanaliza.pl, ale mniej niż w searchenginereports.net.
Ten program umożliwia manualne wprowadzenie treści, automatyczne wklejenie całego fragmentu lub szybkie załadowanie całego pliku.
Po wprowadzeniu tekstu narzędzie podaje wynik w formie procentowego udziału treści unikalnej vs skopiowanej. Tę oryginalną prezentuje w kolorze zielonym, podczas gdy powieloną w kolorze czerwonym. Bardzo łatwo można zatem zorientować się, czy przesłana treść jest duplikowana, czy nie.
Komunikat Compare pojawia się zaraz obok zaznaczonej na czerwono frazy, która została uznana przez program jako duplikowana. Po kliknięciu w ten button zostajemy przekierowani do wyszukiwarki Google, która podaje strony z podobną treścią. Bardzo trudno jednak po wejściu na te strony znaleźć podobną frazę do tej, która została użyta w naszym tekście.
Ciekawą funkcją, którą można znaleźć w dodatkowych opcjach, jest parafrazowanie. Zmienia ona powielony tekst na taki, który jest wolny od powtórzeń, czyli unikalny. Jest tylko jeden haczyk. Aby móc skorzystać z tego narzędzia, należy wprowadzić tekst w języku angielskim. To zresztą język, w którym podane są wszystkie instrukcje i komunikaty na stronie.
Okay. Sprawdziłeś Twój tekst. Sztuczna inteligencja wyłapała wszystkie powtórzenia. Treść jest unikalna, więc będzie się świetnie pozycjonowała. To teraz czas na najmniej lubianą przez copywriterów frazę, która jednak ma ogromną popularność (oczywiście niesłusznie! ;)). A brzmi ona następująco:
Możesz się z tym zgadzać lub nie, ale jeśli chcesz przyciągnąć tłumy, to musisz zadbać o odpowiedni dobór grafik.
Żaden problem? Przecież Internet jest pełen zdjęć?
A jednak pobieranie ich nie jest takie oczywiste. Jeśli pobierzesz i wykorzystasz zdjęcie czy grafikę z nieodpowiednią dla Twojego celu licencją, wówczas jesteś, po prostu, złodziejem… Brzmi średnio. Ale prawda jest taka, że używanie czyjejś twórczości bez jego zgody jest niestety kradzieżą.
Spokojnie. Nie musisz łapać za aparat ani nie jesteś skazany na publikowanie tekstu bez grafiki.
Masz bowiem do dyspozycji szereg banków zdjęć, z których legalnie i bezpłatnie możesz pobrać dostępne zasoby. Trzeba jedynie sprawdzić obowiązujące zasady danego portalu. Część z nich pozwala na korzystanie ze zdjęć tylko wówczas, gdy podasz autora – jego nazwisko lub pseudonim (licencja: CC BY), inne pozwalają na pełne korzystanie z bazy zdjęć, nawet bez podawania źródła. W tym drugim przypadku są jednak pewne ograniczenia, ale więcej informacji o tym znajdziesz w opisie poszczególnych banków zdjęć.
Jednym z najbardziej popularnych bezpłatnych banków zdjęć jest platforma PIXABAY. Obejmuje ona ponad 2,5 miliona zdjęć, które mogą być wykorzystane zarówno dla celów komercyjnych, jak i niekomercyjnych. Brzmi wspaniale. Jeśli tylko tworzysz post, piszesz artykuł, pracujesz nad reklamą do swojego sklepu internetowego czy opracowujesz mailing – nie musisz martwić się o samodzielne wykonywanie zdjęć ani też o nadmierne obciążanie budżetu. Wystarczy, że wejdziesz na pixabay.com, wyszukasz fotografię i pobierzesz ją do własnych celów. Czy są jakiekolwiek ograniczenia?
Opłaty za zdjęcia są dobrowolne i jak określa portal – bardzo mile widziane. Stanowią bowiem zachętę do dalszego dodawania fotografii przez autorów. Nie ma natomiast obowiązku płacenia za zdjęcia czy wideo, nawet jeśli planujesz wykorzystać je dla celów komercyjnych.
Zdjęcia można pobrać i wykorzystać do celów komercyjnych. Nie wolno jednak sprzedawać ich w żaden sposób niezmienionych, udostępniać na innych platformach, przedstawiać osób z fotografii w obraźliwy sposób lub w niekorzystnym świetle ani też zestawiać osób lub marek w celu stworzenia mylącego skojarzenia.
Co prawda wykorzystanie zdjęć jest bezpłatne i nie wymaga podawania nazwiska autora, ale jednak należy pamiętać, że osoby, których twarze są identyfikowalne, lub marki przedstawione na pobieranych fotografiach mogą być objęte prawami autorskimi. Ostatecznie odpowiedzialność za używanie fotografii pozostaje po stronie pobierającego zdjęcie i wykorzystującego je do dalszych celów.
Na reklamy. Klikając w wybrane zdjęcie, często zostaniesz przekierowany na inny, płatny bank zdjęć. Co prawda z nazwy jest on darmowy, jednak tylko przez okres próbny.
Na bardzo podobnych zasadach działa platforma Unsplash. Tutaj również można swobodnie korzystać z ogromnych zasobów fotografii. Dostęp jest bezpłatny, można używać pobrane zdjęcia zarówno do celów komercyjnych, jak i niekomercyjnych. Jest jednak napisane, że poleca się uznanie autora, na przykład poprzez dodanie linka kierującego do jego profilu lub do danego zdjęcia na platformie. Wskazanie na to, kto jest autorem fotografii, jest oczekiwaną i polecaną formą podziękowania mu za dzielenie się dobrymi zdjęciami.
Photo by Caleb Chen on Unsplash
Już na wejściu widać, że ten darmowy bank zdjęć nieco różni się od Pixabay czy Unsplash, niczym nie ujmując tym poprzednim. Nietuzinkowa grafika startowa, humorystyczna, oryginalna, kreatywna, zwiastuje niebanalną zawartość tego banku. Jest on pełny nieoczywistych połączeń. Baza obejmuje zarówno zdjęcia, jak i grafikę.
Jeśli chodzi o licencję, to pozwala ona wykorzystywać zdjęcia zarówno do osobistych, jak i komercyjnych zastosowań. Do pobranych grafik można dodać logo, tekst i inne znaki. Przeznaczenie nie jest limitowane, zatem grafika może znaleźć się nawet na okładce książki, plakacie czy kreacjach webowych.
Czego nie wolno robić?
Podsumowując, jeśli masz dobre intencje, nic Ci nie grozi. Możesz swobodnie pobierać grafiki i fotografie, aby następnie wykorzystać je w celach osobistych lub komercyjnych. Nie musisz podawać autorstwa zdjęć, ale nie wolno Ci przypisywać im swojego.
Z drugiej strony, trzeba mieć na uwadze, że niektóre zdjęcia mogą podlegać innym prawom własności intelektualnej. Przykładem może być znak towarowy, prawo do reklamy lub prawo do prywatności.
I tu mogą pojawiać się wątpliwości. W takim wypadku warto skontaktować się z daną platformą pod wskazanym przez nią adresem @.
Powyższe przykłady to tylko wąski wycinek tego, co oferuje dzisiaj Internet. Jedne banki zdjęć są bardziej uniwersalne, inne skupione na konkretnych tematach. Zasady działania są podobne, ale mogą się nieznacznie różnić, a w tym wypadku niuanse mają duże znaczenie. Dlatego zanim pobierzesz zdjęcia i ich użyjesz, sprawdź zasady działania portalu.
To jak? Chcesz sprawdzić swój tekst? Wrzuć go w darmowy antyplagiat online, sprawdź stopień jego unikalności, w przypadku konieczności lekko go “podreperuj”. Następnie zilustruj artykuł, korzystając z bezpłatnych banków zdjęć. Po tak wykonanej pracy możesz wrócić do myśli o wystawianiu faktury :). Spodziewaj się też kolejnych, lukratywnych zleceń. Jesteś coraz lepszy w swoim fachu!
Żródła:
sjp.pwn.pl
krh.pl
unsplash.com
gratisography.com
pixabay.com.pl
Jak uniknąć oskarżenia o plagiat lub kradzież zdjęć