O! Jesteś! Świetnie. To jaki masz teraz plan? Hm?
Chcesz być zdrowy, prawda? Nic w tym dziwnego. Większość ludzi tego chce, ale niektórzy chcą czegoś więcej. Idą dalej. Przekraczają granice możliwości własnego organizmu lub przynajmniej sprawdzają, gdzie te granice leżą. A Ty? Nie jesteś ciekawy? Do czego byś się posunął, żeby zwiększyć swoje możliwości?
Biohacking, czyli co? Choć sam termin jest młody – pojawił się dopiero w latach 80. XX wieku – to określa zjawisko, z którym człowiek zna się dość dobrze. Każdy, kto próbuje przekroczyć swoje predyspozycje fizyczne i psychiczne, podkręcić wydajność / wydolność / sprawność, jest biohackerem.
Biohacking to świadome działania, które usprawniają pracę Twojego ciała i mózgu. Biohackerzy na podstawie eksperymentów
(na sobie), badań (na sobie), wiedzy o człowieku, medycyny i naukowo–technologicznych możliwości próbują zmieniać, a więc manipulować swoim własnym organizmem. Po co? Odpowiedź jest prosta. Chcą być lepsi niż wczoraj, chcą być lepsi niż kiedykolwiek byli.
Biohacker jest precyzyjny, działa zgodnie z planem. Nie nagina swoich możliwości dla zabawy. Jednorazowe akcje pt.: całą noc spędziłem, pracując / nie zjadłem mięsa raz / biegam; od wczoraj, ale biegam, jakby co, nie mają nic wspólnego z tym terminem. Kluczowa jest świadomość. Celowe, rutynowe i nieprzypadkowe działanie. Człowiek świadomy (biohacker) wie, że jego siły są umiarkowane, a witalność zwyczajnie się zużywa. Człowiek ten, buntując się, robi wszystko, by temu zapobiec. Aktywnie zmienia to, co może. Szuka krótszej, sprawdzonej drogi. Bierze sprawy w swoje ręce. Bądź, jak ten człowiek. Dbaj o siebie i żyj tak, jak chcesz.
Od nauki hakowania. Na początek zhakuj swój mózg. Zhakować znaczy tyle, co zastosować najlepsze dla siebie metody, strategie i techniki usprawniające działanie twojego mózgu. Nie jest łatwo się do niego włamać. Hakerzy, których pewnie znasz ze świata IT, by usprawnić system, włamać się do środka, zmienić oprogramowanie, muszą dysponować ogromną wiedzą, doświadczeniem. I muszą wiedzieć, po co to robią. Ty, hakując swój mózg, musisz działać analogicznie. Opierając się na wiedzy, badaniach i eksperymentach, mając doświadczenie i zaufanie do stosowanych metod, możesz włamać się na swój twardy dysk. Możesz poszperać, pozmieniać, pousuwać zbędne „aplikacje” i działać szybciej. Możesz stać się uaktualnioną wersją siebie. Warto? Ułatwię Ci sprawę. Najważniejsze, żebyś uświadomił sobie, o jakich obszarach mowa. Gdzie szukać miejsc do działania. I już.
Ludzki mózg jest skomplikowanym organem. Oczywistość? I tak, i nie. Bo kto z nas zastanawia się, jak działa i funkcjonuje ten szary, bądźmy szczerzy, galaretowaty przyjaciel? Organizm jest żywy. Reaguje na czynniki zewnętrzne. W zależności od higieny życia i wielu innych, wpływających na nasze ciało i umysł zależności, możemy funkcjonować lepiej lub gorzej. I tak samo się czuć. Wyobraź sobie, że Ty (zarówno Twoje ciało, jak i umysł) jesteś taką solidnie ułożoną wieżą z klocków. Pewnie widziałeś tę grę. Może nawet poświęciłeś jej kilka wieczorów. Wyciągniesz jeden, ok, wieża stoi. Potem kolejny, następny. Trochę się chwieje, ale nadal jest dobrze. Myślisz, że wyciągając bez końca, utrzymasz stabilną konstrukcję? Z funkcjonowaniem Twojego organizmu jest podobnie. Jak zaczniesz tracić klocki, a więc – powiedzmy – stale przeciążać jakiś element systemu, to… No właśnie. Wiadomo.
Każdy element ciała, wszystkie hormony i cząsteczki mają działać. Razem. Powinny być sprawne. Gdy ich poziom jest prawidłowy, stają się autostradą do lepszego, zdrowszego życia.
Istnieje wiele obszarów biohackingu. Każdy stanowi odrębną kategorię, dla której, w zależności od potrzeb, powinniśmy poświecić więcej lub mniej uwagi. Zacznij od obserwacji, badań, zmiany nawyków, wprowadź odpowiednią suplementację (jeśli po konsultacji ze specjalistą uznasz to za konieczne).
Oto kilka z obszarów:
Główne cele biohackowania mózgu, to:
J A K T O Z R O B I Ć?
Drogi są dwie. Inwazyjna i bezinwazyjna. Zwolennicy drugiej metody skupiają się na działaniach bliższych naturze. Stymulują sen, zmieniają swoje parametry życiowe (wskaźniki witalności), modyfikując dietę, zażywając naturalne środki lecznicze (zioła). Są też tacy, którzy dla osiągnięcia efektu manipulują własnym kodem genetycznym (DNA). O tym więcej za chwilę. Ci nie stronią od inwazyjnych form hackowania własnych ciał i umysłów. Jednak jest coś, co łączy jednych i drugich. Zadają sobie oni to samo pytanie: jak ominąć własne ograniczenia fizyczne?
Metod jest wiele. Oto kilka z nich:
Banalne? Nie od dziś wiadomo, że jesteś tym, co jesz. O ile zdrowe odżywianie nie jest metodą biohackingu, o tyle stosowanie wyselekcjonowanych diet, opartych na wynikach badań – powiedzmy naszej morfologii – już nią będą. Są różne drastyczne diety. Frutarianizm, dieta ketogeniczna (u niektórych powodująca stany euforyczne, groźna dla osób mających problemy z trzustką, wątrobą), terapie siarką i wiele, wiele innych. Żadnej nie wolno stosować bez konsultacji z lekarzem czy dietetykiem.
Sen polifazowy (czyli krótsze, częstsze drzemki, które w skrajnych przypadkach potrafią ograniczyć sen do dwóch godzin na dobę) ma swoich zwolenników i przeciwników. Skracanie długości snu, jak się okazuje, długotrwale jest możliwe. Wielu ludzi próbuje korzystać z tej metody, choć nie wszyscy się z nią zgadzają. Zdania są podzielone.
Nowa metoda, stosowana głównie w medycynie. Mogą z niej skorzystać również ludzie zdrowi, którzy chcą oddziaływać na fale mózgowe. Istnieją różne rodzaje biofeedbacku: EEG, EMG, GSR, oddechowy, RSA, HRV, SCP, temperaturowy. W zależności od obszaru badań odpowiednie urządzenia monitorują zmiany fizjologiczne, dając feedback – informację zwrotną. Na tej podstawie np. w biofeedbacku EEG elektrody stymulują fale mózgowe. Trenują mózg.
Brzmi obco, nawet pachnie NLP (czyli techniki i metody wpływania, kreowania i manipulacji, których celem jest modyfikacja percepcji i myślenia ludzi. Zob. https://pl.wikipedia.org/wiki/Programowanie_neurolingwistyczne). Jednak nie ma z tym nic wspólnego. Jest bezpieczny. Stosują go nie tylko osoby z zaburzeniami (typu ADHD), ale także ludzie, którzy chcą poprawić koncentrację, pamięć, wpływać na twórczość, pomysłowość. Każdy, kto chce wspomóc pracę swojego mózgu, kto pozwoli trenować go poprzez odpowiednią stymulację, powinien zapoznać się z tą metodą.
Rynek ugina się pod ich ciężarem. Są wszędzie dostępne. Mimo, iż wydają się naturalne, stosowane w nadmiarze mogą szkodzić. Występują w naturalnej postaci (ziół, kwiatów, naparów), a także przyjmują formę charakterystyczną dla medykamentów (np. tabletek, syropów). Ich zadaniem jest uzupełniać witaminy i minerały, których brakuje w naszym organizmie. Mogą również stymulować, uspokajać, pobudzać. Są niezbędnym elementem właściwie zbilansowanej diety.
Tego rodzaju urządzenia są inwazyjnym sposobem monitorowania organizmu człowieka. Mogą informować o stanie jego zdrowia. Najczęściej pełnią funkcję kart wejścia, portfeli (kart kredytowych), informują o lokalizacji itp. W zależności od potrzeb i możliwości finansowych, mogą być bardziej lub mniej zaawansowane. Aplikowane są jedynie w warunkach laboratoryjnych. Niedozwolone do użytku amatorskiego.
Ich zalety, znane od dawna i potwierdzane przez naukowców, jedynie zachęcają do tego typu „aktywności”. Poprawa krążenia i wzrost odporności to tylko kilka z wielu zalet.
Coraz bardziej popularne środki stymulujące pracę mózgu. Tzw. leki nootropowe. Wpływają na efektywność i produktywność. Zwykle sprzedawane są na receptę. Niewłaściwie stosowane, mogą zagrażać zdrowiu.
Zaliczane do metod inwazyjnych. Moralnie kontrowersyjne. Niosące równą ilość nadziei (ekscytacji naukowej), jak i lęku (mogą być bardzo niebezpieczne). Ich efekty i konsekwencje nie są jeszcze znane. Wspominane w badaniach, obejmują głównie modyfikacje przeprowadzane na poziomie prenatalnym (mają np. zabezpieczać przed chorobami). Jedni chwalą się, że już tego dokonali, inni uznają to za wciąż niemożliwe, a do tego niemoralne i nieprawdziwe wydarzenie. Czy staną się normą? Trudno powiedzieć. Bez wątpienia wzbudzają ciekawość, ale i przerażenie.
Każdy biohacker regularnie się bada. To, przykładowo, wyniki morfologii, poziomu testosteronu czy metali ciężkich, ciśnienie krwi, wydolność płuc itp. stanowią fundament jego działań. Bez nich hackowanie jest niemożliwe i przypomina raczej błądzenie we mgle. Biohacker działa z premedytacją. Zajmuje się pracą nad konkretnymi obszarami. Tylko dzięki badaniom może sprawdzać, czy stosowane metody są skuteczne i bezpieczne.
Smartwatche, telefony, pierścienie. Znasz je, prawda? Są nieocenionym źródłem informacji dla biohackera. Regulują i monitorują, choćby jakość snu, rytm serca czy ilość przemierzonych kroków.
Ile to kosztuje? Zależy. Biohacking może być prosty, naturalny, a wtedy tani. Może też stać się studnią bez dna. Bądź ostrożny. Z dystansem wprowadzaj zmiany. Konsultuj się ze specjalistami, lekarzami. Opieraj na badaniach. Nowości i informacje z biohackerskiego świata traktuj jak wskazówkę, nie drogowskaz. Optymalizuj zużycie własnych zasobów. Działaj świadomie. Konsekwentnie. Wystarczy kilka chwil, głębszych oddechów, rozsądnych wyborów, by doświadczyć mierzalnych zysków w przyszłości. Biohacking to inwestycja we własne zdrowie. Inwestycja, której efektami będziesz się cieszył o każdej porze dnia i nocy.
Jeśli temat jest Ci bliski i chciałbyś dowiedzieć się czegoś więcej, daj znać w komentarzu.
Bibliografia
https://www.focus.pl/artykul/rusz-glowa-czyli-kilka-ciekawostek-o-mozgu?page=2
https://www.theatlantic.com/health/archive/2019/03/top-biohacks/584584/
https://www.bewell.com/blog/how-to-safely-biohack-your-brain
https://www.medme.pl/artykuly/legalny-doping-mozgu,33870.html
https://mitsmr.pl/innowacje/rynkowi-giganci-wyznacza-trendy-w-biohackingu/
https://stronazdrowia.pl/biofeedback-najmodniejsza-metoda-stymulacji-mozgu-rozmowa-z-terapeutka-malgorzata-standopawlik/ar/c14-14065931
https://wydawnictwovital.pl/wp-content/uploads/2017/06/Terapia-siark%C4%85_edited.pdf
https://www.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/odchudzanie/dieta-ketogeniczna-czyli-dieta-niskoweglowodanowa-aa-5R7W-TatT-thYS.html
https://senpolifazowy.pl/sen-polifazowy/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Biofeedback
Bardzo inspirujący artykuł. Szczególnie jak pracuje się głównie „głową”. Zachęca do zgłębienia wiedzy na temat biohackowania i zastanowienia się nad tym, czy w pełni wykorzystujemy potencjał własnego mózgu. Z drugiej strony jest w tym pewna dawka niepokoju, ale może to dlatego, że chodzi właśnie o mózg (tak jeszcze niezbadany organ), a nie np. sprawność kręgosłupa. Chętnie poczytam o w pełni naturalnych metodach biohackowania, bo chemicznie wytwarzane suplementy, a tym bardziej jakieś inwazyjne metody – jak na razie przynajmniej – do mnie nie przemawiają. Na pewno jednak warto się tym zainteresować. Dzięki za inspirację.
Wszystko, co nowe może wzbudzać nasz niepokój. Zwłaszcza gdy dotykamy kwestii tak delikatnych, jak mózg, rozum, potencjał. Z przyjemnością opowiem o naturalnych metodach biohackowania mózgu – to one są fundamentem. Dzięki za komentarz! 🙂
Byłoby świetnie dowiedzieć się tu na miejscu, na Upgraderze, czegoś więcej o tych naturalnych metodach. Jeśli udałoby Ci się stworzyć taki tekst, to na pewno przeczytam!
Fascynujące rzeczy! O paru technikach wcześniej słyszałam, ale nie miałam pojęcia, że to już tak bardzo rozwinięty i zróżnicowany trend. Super, że to wszystko uchwyciłaś i w przejrzysty sposób uporządkowałaś. Powiem Ci, że modyfikacja kodu genetycznego zrobiła na mnie wrażenie 😉
Zgadzam się w 100%! To bez wątpienia są fascynujące rzeczy. Rzeczywiście, modyfikacja kodu genetycznego wzbudza największe emocje. Niektórych przeraża, innych fascynuje. Warto się temu przyglądać. Będę informować, co w trawie piszczy 😉